Mknęła na szagę hulajpeta. Kejter podwórkowej rasy miał smakę na chabasy, a kociamber mrużył ślipia. Szneka z glancem też się pojawiła. Trudne? Może i trudne, ale nie dla kaźmierskich dzieci. W towarzystwie Elizy Piotrowskiej dzielnie rozprawiały się ze znacznie trudniejszymi słowami gwary poznańskiej. Chociażby z drachetą czy hulajpetą. Efektem warsztatów plastyczno-literackich były książki z autorskim tekstem i ilustracjami. Oczywiście w wykonaniu dzieci.